Adam Małysz
Kierowca rajdowy, były skoczek narciarski
Panie Adamie, zimowa aura z roku na rok tak samo zaskakuje kierowców. W jaki sposób Pan jako doświadczony Mistrz Kierownicy przygotowuje swój samochód zarówno do codziennej jazdy, jak i do dłuższych wypraw?
Staram się dbać o auto. Wiąże się to z regularnym sprawdzaniem jego stanu oraz najbardziej zużywających się elementów. Nie zwlekam z wymianą wycieraczek, bo nie ma chyba niczego gorszego niż rozmazana na przedniej szybie brudna woda, która leci spod kół jadących przede mną samochodów. Również w czasie opadów słabo zbierające wodę wycieraczki bardzo mnie denerwują, a ograniczona widoczność może być przecież przyczyną niebezpiecznej sytuacji na drodze. Co jakiś czas, a już na pewno przed dalszym wyjazdem, sprawdzam ciśnienie powietrza w oponach. Teraz nowoczesne samochody same sygnalizują, kiedy powietrze schodzi z koła. Ale przecież nie wszyscy jeżdżą autami z takim wyposażeniem. Poza tym to tylko elektronika. Od czasu do czasu warto osobiście skontrolować sytuację. Przed podróżą, szczególnie w okresie jesiennym i zimowym, koniecznie trzeba sprawdzić poziom płynu do spryskiwacza. Oprócz tego, że dolewam do pełna, by nie zabrakło go w trasie, pamiętam, aby płynu zimowego nalać jeszcze zanim zaczną się mrozy. Co z tego, że uzupełnię zbiorniczek, kiedy temperatura spadnie poniżej zera stopni, skoro zimowy płyn nie przebije się do spryskiwaczy. Bo w przewodach zamarzł płyn letni… W przypadku dalszego wyjazdu przydaje się również orientacja w przepisach obowiązujących w krajach, do których jedziemy. Kiedy wybieram się w nowe miejsce, sprawdzam choćby, czy nie trzeba mieć w aucie kamizelek odblaskowych albo jak wygląda kwestia opłat za autostrady.
Co uważa Pan za niezbędne wyposażenie auta, którym wyrusza Pan w drogę?
Z racji tego, że mieszkam w górach, najważniejszy w samochodzie jest dla mnie napęd na cztery koła. Zimą przydaje się on bardzo, bardzo często. Jest mi niezbędny choćby do tego, by podjechać do domu. Dodatkowo zwracam uwagę na komfort wewnątrz samochodu. Długa podróż w nim nie może być męcząca. Jeżdżę naprawdę dużo. Zdarza się, że w ciągu roku pokonuję i ponad 100 tysięcy kilometrów. Automatycznie wynika z tego kolejna potrzeba – mój samochód musi być bezpieczny. Dlatego za konieczne uważam wszystko, co jest związane z bezpieczeństwem: poduszki powietrzne, kontrola trakcji oraz różne systemy aktywnie wspierające kierowcę. Poza tym mocny i dynamiczny silnik, który zapewnia aktywne bezpieczeństwo i pozwala unikać niebezpiecznych sytuacji na drodze. Ostatnio nie wyobrażam sobie również auta bez zestawu głośnomówiącego. Chwilami samochód zamienia się w moje ruchome biuro i sporo rozmawiam w nim przez telefon.
Często pomimo niesprzyjających warunków atmosferycznych jesteśmy zmuszeni udać się w trasę. Jakie umiejętności powinien posiadać kierowca, który ma zamiar wsiąść za kółko?
Wiadomo, że nie wszystko da się przewidzieć, ale w zimowych warunkach najlepiej jeździć wypoczętym. Zmęczenie, senność w połączeniu z monotonną pracą wycieraczek lub szybko zapadającymi ciemnościami mogą skończyć się tragicznie. Dobrze byłoby, żeby osoba wioząca rodzinę w śnieżycy, po zasypanych śniegiem drogach, nie robiła tego po raz pierwszy w życiu. Do trudnych warunków dojdzie stres i taka jazda zamieni się w koszmar. Przede wszystkim powinno się mieć świadomość swoich umiejętności. Wielu kierowcom wydaje się, że są świetni, ale w niebezpiecznych sytuacjach: na mokrej, śliskiej drodze, przy gwałtownym hamowaniu może okazać się, że brakuje im doświadczenia i nie wyprowadzą auta z poślizgu. Warto poćwiczyć takie manewry w odpowiednich warunkach, na przykład w jednym z ośrodków doskonalących technikę jazdy. Ja, od kiedy zacząłem startować w rajdach, bardzo zmieniłem styl jazdy po drogach publicznych. W młodości często popisywałem się przed kolegami. Czasami zdarzyło mi się przekroczyć dozwoloną prędkość. Od kilku lat jeżdżę wolniej i z powagą podchodzę do kwestii bezpieczeństwa na szosach. Za kierownicą jestem skupiony, bardziej uważam i staram się przewidywać, co może się wydarzyć. Pamiętam, że elektronika też ma pewnie ograniczenia i nie uratuje mnie w każdej sytuacji. Równie ważny, co różne systemy i inne wyposażenie zapewniające bezpieczeństwo, jest też zdrowy rozsądek. Czasem lepiej jechać kilkanaście lub kilkadziesiąt minut dłużej, lecz cieszyć się z bezpiecznego osiągnięcia celu. Moim zdaniem kierowcy powinni też wiedzieć o rzeczach często uznawanych za mało istotne, a w rzeczywistości bardzo ważne, na przykład, kiedy używać świateł przeciwmgielnych.
Wszyscy wiemy, że należy zmienić opony letnie na zimowe, ale w rzeczywistości nie każdy ma wystarczającą wiedzę dotyczącą istoty tego działania. Dlaczego wybór odpowiedniego ogumienia jest tak ważny?
Opony zimowe mają zupełnie inne właściwości niż letnie. Parametry tych drugich ulegają pogorszeniu jeszcze zanim zaczną się przymrozki. Wystarczy, że temperatura spadnie do około pięciu stopni, a guma twardnieje, traci elastyczność, staje się mniej przyczepna. Inna kwestia to rodzaj bieżnika. Letnie opony są gładkie i nie mają, jak wgryźć się w błoto czy śnieg, a poza tym szybko się zaklejają. Przekłada się to na kłopoty z ruszaniem i hamowaniem na śliskiej nawierzchni. Wbrew pozorom odczuwalne jest to nawet w mieście. Widziałem sytuacje, w których auto na letnich oponach nie potrafiło wjechać na „śpiącego policjanta” o wysokości kilku centymetrów. Przy gwałtowniejszym hamowaniu w takiej ślizgawicy ten kierowca nie miałby szans zatrzymać się przed przeszkodą. Jeśli takie argumenty kogoś nie przekonują, to proszę pamiętać, że opony zimowe są wymagane przepisami. W takich krajach jak Czechy, Austria od 1 listopada są one obowiązkowe, a za jazdę na letnich można dostać mandat. W Austrii, gdybyśmy z powodu niewłaściwych opon stali się sprawcami wypadku lub stworzyli zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu, kara może wynieść nawet pięć tysięcy euro! Z kolei w Szwajcarii w razie wypadku na śliskiej nawierzchni, to – niezależnie od rzeczywistego sprawcy – kierowca samochodu bez zimówek jest uznawany za winnego. W naszym kraju również brak opon zimowych może zostać wykorzystany przez ubezpieczyciela do wstrzymania wypłaty nam odszkodowania. Oszczędność kilkuset złotych na oponach może okazać się więc przyczyną o wiele większych wydatków.